Książka „Realizacja genialnych pomysłów” mocno zaskakuje już po kilku stronach czytania. Po tytule można by się raczej spodziewać słowa napisanego w amerykańskim stylu mówienia wprost i przesadnie optymistycznym językiem. Jednak jest to książka zorganizowana, bez zbędnej krzykliwości i nachalnego rzucania populistycznymi hasłami. Niby amerykańska, ale stonowana. Pozwala to na twórczą i spokojną analizę jej zawartości.
O czym właściwie jest „Realizacja genialnych pomysłów”
O realizacji genialnych pomysłów – oczywiście! Czym jest ta realizacja? Według autora jest to proces, w którym wykorzystując 3 siły: własną organizację, siły społeczne i zdolności przywódcze, możemy doprowadzić do finału nasze najlepsze pomysły.
Pomysły które trzeba wyselekcjonować, na które wbrew wrodzonemu narcyzmowi trzeba spojrzeć krytycznie, umieć zbesztać samego siebie i kłaść sobie kłody pod nogi. Trzeba o nich opowiadać wszystkim dookoła i nauczyć się słuchać krytyki rozumiejąc, że idąc samemu bez wsparcia społecznego nie zbudujemy nic trwałego. Nauczyć się motywować ludzi do ich realizacji. I robić i robić i zasuwać, niczym mała pszczółka, która z czasem stanie się królową.
Bo genialne pomysły realizuje się siłą konsekwencji – chodzi o to, żeby stworzyć jeden wielki statek, zamiast kilku małych łódek. Trzeba się też będzie pogodzić z wykresami ganta, co dla nas kreatywnych może być szczególnie trudnym wyzwaniem.
Niewolnicy kreatywności – tak nazwać można pracowników agencji reklamowych i marketingu interaktywnego. Czysta kreatywność wydaje się odpowiedzią na wszystkie pytania i celem ostatecznym do osiągnięcia, także dla reszty społeczeństwa. Pewnie gdyby wszyscy mieli twórcze umysły i co chwilę wymyślali nowe pomysły, świat byłby lepszy. A ponieważ My Kreatywni kochamy wyzwania, to książka ta powinna być dla nas pozycją obowiązkową.