Internet rządzi się swoimi prawami. Także, to w jaki sposób jest on wykorzystywany przez marketerów podlega pewnym regułom. Schemat jest przeważnie podobny:
Na internetowym „placu gry” pojawia się nowa narzędzie/usługa/technologia, np. Facebook. Początkowo korzystają z niego tylko wtajemniczeni, z czasem dołączają do nich całe masy internautów, zafascynowane nowym rozwiązaniem. Od tego momentu firmy zaczynają dostrzegać potencjał reklamowy, jaki daje dane narzędzie. Początkowo, ci najwięksi – międzynarodowe korporacje i duże organizacje – wykorzystują dostępne usługi do promowania swoich produktów. Dopiero z czasem – jak było w przypadku Facebook-a – do ich grona dołączyła rzesza małych i średnich przedsiębiorstw, która również zapragnęła „zbierać lajki” i komunikować się w ten sposób ze swoimi Klientami.
Nie czas i miejsce tutaj na to, by rozstrzygać, czy to dobrze czy źle, że tak się dzieje i w jaki sposób najczęściej wygląda komunikacja na profilach tych większych i mniejszych marek.
Chciałbym jedynie podkreślić i wyrazić nadzieje na to, że w przypadku mobilności będzie inaczej. To znaczy, że nie tylko duże organizacje będą dbały o to, by być dostępnym dla użytkowników mobilnych, ale także małe i średnie firmy wyjdą naprzeciw posiadaczom smartfonów i tabletów. Tak abym już teraz, szukając na smartfonie restauracji, w której mogę zjeść obiad czy też zakładu wulkanizacyjnego, gdzie wymienię opony na letnie – mógł korzystać ze stron mobilnych tych firm.
Wierzę bowiem, iż technologia mobilna to nie moda, a przyszłość całego internetu. Dlatego nie warto czekać i bez względu na to, czy firma, którą kierujemy to mała osiedlowa kwiaciarnia, czy duży koncern paliwowy, powinniśmy już dziś spełnić wymagania i oczekiwania mobilnych użytkowników.
Jakiś czas temu starałem się przekonać do tego również Grzegorza Mogilewskiego i widzów programu „Biznes w Sieci” w TVN CNBC.
Mobilne technologie mogą również pracować dla Was!