Social media dla każdego
Czy potrzebujemy jeszcze książek o mediach społecznościowych? Okazuje się, że tak.
Biorąc do rąk książkę Artura Roguskiego – praktyka komunikacji i marketingu w social mediach – pojawia się z miejsca pytanie: do kogo? Komu jest adresowana? Po jej lekturze mogą paść różne odpowiedzi, ale niezależnie od niej, czas spędzony ze „Zrozumieć social media” nie będzie stracony. Można ją czytać od deski do deski, można też skupić się na wybranych rozdziałach.
Sięgając pamięcią dekadę wstecz, przypomnimy sobie szereg publikacji poświęconych platformom społecznościowym jako przestrzeni służącej markom. Przede wszystkim pod względem wizerunkowym, bo social media (wolę „media społecznościowe”, ale trudno – tytuł zawsze musi chwytać…), od samego początku opierały się na relacjach międzyludzkich, na interakcji, wymianie myśli. Na udostępnianiu treści czy opinii i wystawaniu ich na osąd innych, poddawaniu ocenie ze strony grona internautów. Tak było, ale nie jest. Albo raczej – nie tylko tak. W każdym razie, z czasem okazało się, że w niektórych sytuacjach i w odniesieniu do wybranych grup konsumentów, istotniejsze niż przekaz marki, staje się rekomendacja ze strony innych klientów. Z roku na rok rosła też presja na transparentność marek, w szczególności tych, które są zaangażowane w złożone łańcuchy dostaw (w związku z nimi dochodziło do wielu problemów, bojkotów konsumenckich i zachwiania reputacji brandów). Dialog marki z odbiorcą zyskiwał na znaczeniu. Do tego stopnia, że coraz częściej – nastąpiło to jakby nagle, niezauważalnie – klienci wolą kontaktować się z marką w sposób mniej formalny; właśnie w mediach społecznościowych.
Wyciągając wnioski ze stanu faktycznego, marki gremialnie zaczęły angażować się w social mediach – na różne sposoby i z różnym skutkiem – i tak już zostało. Z tym że dziś za ich obecnością stoją wyspecjalizowane agencje. W komunikacji tej nie ma miejsca na przypadek, a reklama na Facebooku czy Instagramie staje się ważną częścią budżetu marketingowego firm ze wszystkich już sektorów rynku.
Teraz łatwiej zrozumieć, dlaczego odpowiedź na pytanie, dla kogo jest książka Roguskiego, będzie niejednoznaczna. Bo z jednej strony pozwala ona – zgodnie z obietnicą zawartą w tytule – zrozumieć naturę mediów społecznościowych. W takim sensie, jak charakter użytkowników, natura ich postaw, a także – pojawiania się wciąż nowych platform. Bo przecież w przestrzeni social mediów nic nie jest constans. Jedne platformy stają się hitem, by wkrótce przygasnąć, i oddać pole innym. Poza tym, nie każda jest adresowana do każdego. Ale – z drugiej strony – idea stojąca choćby za TikTokiem, dziś ma już drugorzędne znaczenie. Spotkamy tam nie tylko nastolatków poddających pod osąd swoje zdolności artystyczne, lecz na pewno natrafimy na całą gamę marek. Tu warto zahaczyć o fenomen celebrytów i influencerów, których wylęgarnią najprzód był YouTube, a dziś służą im także inne miejsca w sieci. Ciekawych zjawisk jest zresztą mnóstwo, jak choćby profesjonalizowanie się treści powstających na potrzeby tej kategorii mediów online.
Ponieważ ocena w postaci lajków czy innych prostych gestów jest ważnym składnikiem tych platform, Artur Roguski sporo miejsca poświęcił emocjom, ich wyrażaniu, charakterystyce użytkowników i codzienności na Facebooku czy Instagramie. Jak zawsze w przypadku takich książek, problemem może być ulotność treści w nich zawartych. Wszak dotyczy materii dynamicznie zmieniającej się. Spieszmy się zatem czytać!
Artur Roguski, „Zrozumieć social media”, wydawnictwo OnePress, Gliwice 2020.