Spróbujcie przywołać pewien obraz z dzieciństwa: jest gorące lato, toczycie właśnie bardzo angażującą walkę patykiem z pokrzywami i nagle całe podwórko pustoszeje. No tak – już 16:00! Trzeba biec do domu, zjeść obiad i zdążyć na kolejny odcinek “Dragon Balla”.
“Dragon Ball” to fenomen na światową skalę. Każdy, kto miał w domu kineskopowy telewizor i odbierał na nim stację RTL7, pamięta oglądanie pasjami tej legendarnej japońskiej animacji, która w Polsce ukazywała się od 1999 roku z francuskim dubbingiem i polskim lektorem – każde polskie dziecko było wówczas przekonane, że Smocze Kule to francuska bajka, a w rzeczywistości od początku było to oparte na mandze japońskie anime.
Technicznie rzecz biorąc “Dragon Ball” ma formę serialu, więc zdecydowałam, że wezmę go na tapet podczas ilustrowania swojej lipcowej karty do Złotego Kalendarza. Przygody Son Goku i jego przyjaciół miały na mnie wpływ niemalże formacyjny – zarówno jeśli chodzi o moją prywatną twórczość, jak i to kim w zasadzie jestem dziś. Stanęłam w obliczu tego faktu, gdy zastanawiałam się nad tym, czy w ogóle jest jakiś serial szczególnie dla mnie ważny. “Dragon Ball” pozostał bez konkurencji.
Chciałam żeby ilustracja w swojej formie jak najbardziej nawiązywała do pierwszej serii anime, którą autor rozpoczął w Górach Paozu, gdzie mały Son Goku został wychowany przez swojego dziadka. Barwy i estetyka początku całej opowieści niezmienne kojarzą mi się z ciepłem, sielanką i wakacyjnym odpoczynkiem.
Z miłości do “Dragon Balla” nigdy nie wyrosłam – gdy tylko w moim domu rodzinnym zagościł internet, raz na jakiś czas powtarzałam całą przygodę w oryginale, od początku – włączając w to gry, filmy kinowe i poznając inne peryferie twórczości niedawno zmarłego mistrza Akiry Toriyamy. “Smoczy Lipiec” to też mój prywatny hołd dla jego geniuszu i artystycznego dorobku.
Tą ilustrację oraz 11 innych prac znajdziecie w tegorocznym Złotym Kalendarzu. Tradycyjnie będzie można go zakupić pod koniec roku i powiesić w biurze. Jak zawsze dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na potrzebujące dzieci.