Śledzenie użytkowników w sieci coraz trudniejsze – jak zmieniają się przeglądarki i co to oznacza dla marketerów? Jeszcze kilka lat temu sprawa była prosta – tworzyło się kilka tagów w GTM, umieszczało ciasteczka, zbierało dane i voila – pełny obraz użytkownika gotowy. Dziś? Takie podejście to historia. Przeglądarki internetowe systematycznie odcinają kolejne nitki sieci śledzenia, a marketing cyfrowy musi się nauczyć działać na nowo. Co się właściwie zmienia i jak się do tego zaadaptować?
Jak wygląda udział poszczególnych przeglądarek w rynku?
Według danych Statcounter, globalny udział przeglądarek przedstawia się następująco:
Globalnie:
- Chrome: 66,16%
- Safari: 17,62%
- Edge: 5,17%
- Firefox: 2,52%
- Opera: 2,14%
W Polsce:
- Chrome: 65,93%
- Opera: 10,92%
- Safari: 9,7%
- Firefox: 5,22%
- Edge: 3,36%
Źródło: Statcounter, marzec 2025
Na pierwszy rzut oka dominuje Chrome – zarówno globalnie, jak i lokalnie. Polska jednak mocno wyróżnia się popularnością Opery, która u nas ma aż pięć razy większy udział niż średnio na świecie. Safari z kolei jest silniejsze globalnie, głównie za sprawą użytkowników Apple w krajach rozwiniętych.
Jak przeglądarki zmieniają zasady gry?
Każdy z dużych graczy idzie swoją ścieżką w podejściu do prywatności użytkownika. Od radykalnych blokad po rozwiązania kompromisowe – warto wiedzieć, kto i jak ustawia nowe reguły marketingowej gry.
Safari i Firefox – pionierzy ochrony prywatności
Apple już od dawna gra w lidze „privacy-first”. Safari z ITP (Intelligent Tracking Prevention) skutecznie blokuje ciasteczka stron trzecich, a nawet first-party cookies mają coraz krótszy żywot. Do tego maskowanie IP i blokady fingerprintingu, które utrudniają identyfikację użytkownika po urządzeniu. Apple nie bierze jeńców.
Firefox? Tam z kolei domyślnie działa Enhanced Tracking Protection, a Total Cookie Protection izoluje ciasteczka dla każdej witryny, uniemożliwiając ich współdzielenie.
Google próbuje grać na dwa fronty
Początkowo planowano, że do końca 2025 roku Chrome całkowicie zrezygnuje z third-party cookies. Jednak w maju 2025 roku Google ogłosiło, że rezygnuje z tego planu – przynajmniej na razie. To oznacza wstrzymanie jednej z największych zmian w cyfrowym marketingu ostatnich lat – przynajmniej do czasu dalszych decyzji ze strony regulatorów i branży. Decyzja ta wynika także z presji rynku reklamowego, który nie jest gotowy na pełne przejście na nowe standardy, oraz z obaw wyrażanych przez brytyjski urząd ds. konkurencji (CMA), że proponowane rozwiązania mogą umocnić monopolistyczną pozycję Google. Przy 65% udziale w rynku, to duża sprawa.
Edge, Opera, Brave – alternatywy z potencjałem
Edge daje trzy poziomy ochrony: podstawowy, zbalansowany i ścisły. Działa też Microsoft Defender SmartScreen chroniący przed złośliwym contentem.
Opera i Brave dodają swoje cegiełki (np. wbudowane VPN-y czy blokady trackerów), ale nie zmieniają układu sił.
Co może zrobić marketer?
1. Tracking po stronie serwera
W obliczu coraz skuteczniejszych blokad ze strony przeglądarek, śledzenie po stronie serwera (server-side tracking) staje się nie tyle alternatywą, co koniecznością. Przeniesienie procesu zbierania danych z przeglądarki do infrastruktury backendowej pozwala ominąć ograniczenia związane z ciasteczkami i adblockerami. Dzięki temu dane są pełniejsze, bardziej precyzyjne i stabilniejsze – zwłaszcza w kontekście atrybucji konwersji czy personalizacji. Implementacja wymaga współpracy z działem IT i odpowiedniego przygotowania, ale w dłuższej perspektywie to inwestycja w odporność systemu analitycznego.
2. Skupienie się na first-party data
W świecie, gdzie dane stron trzecich stają się trudno dostępne, największą wartością staje się to, co zbierasz samodzielnie – za zgodą użytkownika. First-party data to dane zebrane bezpośrednio przez markę, np. poprzez formularze kontaktowe, newslettery, loginy, quizy czy programy lojalnościowe. Ich jakość jest zwykle wyższa, a użytkownicy chętniej je udostępniają w zamian za wartość: e-book, rabat, dostęp do ekskluzywnych treści.
Podsumowując
Zmiany w przeglądarkach to nie koniec świata. To raczej zaproszenie do budowania bardziej etycznego, opartego na zaufaniu marketingu. Zbieraj dane odpowiedzialnie, testuj nowe technologie i przygotuj się na świat bez third-party cookies. To się po prostu opłaci – nie tylko wizerunkowo.