Czy informacje o nielegalnym wykorzystywaniu przez Cambridge Analytica danych użytkowników Facebooka na olbrzymią skalę wywoła kryzys mediów społecznościowych? Jakie mogą być konsekwencje tego zdarzenia zarówno dla samego Facebooka, jak reklamodawców i użytkowników – pisze Grzegorz Krzemień, prezes GoldenSubmarine.
Krytykę, która teraz spada na Facebooka, można uznać za kolejną odsłonę ataku na największych graczy rynku nowych mediów, z jakim mamy do czynienia od dawna. Mówi się o wielkiej czwórce – Facebooku, YouTube, Amazonie i Google’u – która zdominowała rynek i ma potężny wpływ na wiele obszarów naszego życia. Wcześniej np. z nieetycznych treści na YouTube tłumaczyli się szefowie spółki Alphabet, a Mark Zuckerberg obiecywał działania zaradcze choćby w związku z falą fake newsów.
Facebook w rękach marketerów
Choć w wielu przypadkach pojawiały się głosy reklamodawców, że w ramach protestu zrezygnują z obecności na tych platformach, przeważnie kończyło się na deklaracjach. W odniesieniu do obecnej sytuacji Facebooka, sądzę więc, że i tym razem nic dramatycznego się nie stanie – nie będziemy świadkami jakiegoś przełomu w pozycji największej marki w social mediach. Rola jaką media społecznościowe odgrywają w komunikacji marketingowej jest już tak potężna, że mało która firma zdecyduje się na bojkot Facebooka. Trudno dziś przecież wyobrazić sobie strategię komunikacji w oderwaniu od relacji budowanych choćby na Facebooku, dialogu marki z konsumentem opartym na transparentności itd.
Użyteczność przede wszystkim
Social media są idealnym narzędziem do tego służącym. Nadal nikt nie stworzył czegoś innego, lepszego. Również z perspektywy użytkowników nie widzę większych zagrożeń dla Facebooka. O ile młodzi konsumenci są dość krytyczni i roszczeniowi wobec wielu marek, to dotyczy to sytuacji, kiedy dokonują wyborów zakupowych i płacą za produkt bądź usługę. Wówczas faktycznie mogą kierować się wartościami, które towarzyszą marce. Ale – uwaga – ważniejsze dla nich są rekomendacje i opinie znajomych. Tymi zaś dzielą się właśnie w mediach społecznościowych. Walor użyteczności jest dla nich bardziej przekonujący niż zarzuty o jakieś niejasne powiązania. Warto zauważyć, jak beztrosko po social mediach poruszają się młodzi internauci – często bezrefleksyjnie, nie dbając o własną prywatność. Pośrednio godzą się na eksploatowanie danych, które udostępniają jeśli nie ogółowi, to operatorowi czy wydawcy portalu. To rodzaj dealu, na który się godzą. Oczywiście, w uregulowanych prawnie granicach.
Wszystko w rękach władz i regulatorów
Przełomu nie dokona się przez bojkot. W tym przypadku źródłem zmian mogą być wyłącznie regulacje prawne, i to na międzynarodowym poziomie, np. ogólnoeuropejskim. Potwierdzają to zresztą dotychczasowe interwencje Komisji Europejskiej i rządów unijnych np. w odniesieniu do Ubera.
Komentarz ekspercki Grzegorza Krzemienia na ten temat pierwotnie
ukazał się w portalu Wirtualne Media.