Trochę spokojniej zrobiło się o kryzysie – chociaż jego początki były bardzo medialne. W prasie i telewizji aż kipiało od wiadomości z samego oka cyklonu. Byliśmy pod ciągłym ostrzałem newsów o tym, jak jest źle i jak będzie jeszcze gorzej. Barwne relacje z pierwszej linii zapewniali dziennikarze „tradycyjnych” mediów – ale nie wiedzieli, że sami staną się jednymi z pierwszych ofiar tej zawieruchy.
Kryzys jest – to widać, ale bardzo jaskrawie w tradycyjnych mediach. Co tydzień dochodzi do nas news o tym, że kolejna gazeta albo pada, albo przenosi się do internetu. W prasie tradycyjnej tną koszty – decydenci dostrzegli,- drukowanie tego, co można przeczytać od razu w internecie następnego dnia rano jest bez sensu i w dodatku mało ekologiczne. Jedyny kontakt z gazetą codzienną mam w pociągu – gdzie znajduję darmowy egzemplarz na swoim siedzeniu, ale po wytrzepaniu z gazety kilograma wkładek reklamowych, zawiera ona tylko powtórzenia tego, co wiem od wczoraj i jest bazą do informacji, które przeczytałem przed chwilą w telefonie. Całość ratuje felieton, który i tak przeczytam w serwisie www – to za mało żeby skupić wzrok dłużej niż 5 minut. Drukowana prasa codzienna umiera na naszych oczach.
A dlaczego kryzys robi dobrze prasie? Bo skraca jej agonię. Decydenci baczniej oglądają każdą złotówkę i nie będą przedłużać bytów, które są skazane na wymarcie. Przerzucają środki na internet – czy to Agora, czy teraz PolskaPresse zmieniają strategię internetową. Nowa strategia wyeliminuje papier – dzięki kryzysowi znacznie szybciej.
Dla tych co jeszcze wierzą w papier: http://www.nytimes.com/2009/05/25/business/media/25naa.html?_r=1