O branży, naszej agencji i trendach w reklamie mówi nasz prezes – Grzegorz Krzemień. W wywiadzie z Agatą Małkowską-Szozdą porusza kwestie takie jak emocje, prawda w reklamie i… pasja do nalewek :) Poniżej fragment rozmowy, a po więcej ciekawych szczegółów zapraszamy do lipcowo-sierpniowego numeru Press.
Jak dziś GoldenSubmarine się pozycjonuje?
Mierzę się z tym pytaniem od dwóch lat. Jak każdy, kto przeszedł podobną drogę w digitalu. Bazując na naszej strategii 360interactive nadal mówimy o sobie jako o agencji marketingu interaktywnego. Ale w naszych działaniach coraz częściej wychodzimy poza internet. Mamy na koncie realizacje, które przekraczają definicję „typowej agencji digital”. Wchodzimy coraz częściej w full service. Gdybym miał spróbować uchwycić naszą działalność w jakieś ramy, powiedziałbym, że jesteśmy agencją, która rości sobie prawa do robienia kampanii full service – pod warunkiem, że ich osią jest digital.
Jaki procent przychodów GoldenSubmarine pochodzi z realizacji działań poza internetem?
Już ponad 30 proc. Mamy na koncie wiele kampanii full serwisowych, jak działania dla marki piwa Specjal czy kampania marki Braster. To my odpowiadamy za kampanię rebrandingową Skandii na Vienna Life. To są realizacje dla klientów, którzy cenią nas za digital. I to od digitalu zaczynała się nasza współpraca. Dziś nasi klienci już wiedzą, że mogą nam powierzyć więcej. I robią to. Wracając do poprzedniego pytania mogę doprecyzować: dziś jesteśmy agencją interaktywną, ale za kilka lat, kiedy wszystko się scyfryzuje, będziemy mogli nazywać się agencją reklamową. Koniec, kropka. Już nawet zaczynamy tak o sobie mówić. Bo dziś w sumie nie sposób rozróżnić agencji digital od full service. Ta pierwsza potrafi wystartować do przetargu na www i przegrać z agencją ATL. A w następnym już wygrać przetarg ATL z agencją full service. Granice są już dziś bardzo umowne.
Więc kim jesteście?
Dziś jesteśmy agencją interaktywną, która, wraz z rynkiem, zmierza w kierunku bycia agencją reklamową. Obrazowo mówiąc: kiedy planowaliśmy naszą wspinaczkę na szczyt, wybraliśmy odpowiednią górę. Kiedy starzy branżowcy śmiali się z internetu, my wdrapywaliśmy się tam i budowaliśmy kompetencje. A potem się okazało, że wszyscy chcą się tam dostać, bo akurat na naszej wysokości najprzyjemniej świeci słońce. Góra została już jednak zajęta, bo my na niej rozłożyliśmy obóz i poznaliśmy cały jej teren.
Kilka lat temu priorytetem i głównym obszarem inwestycji GoldenSubmarine była strategia, tworząca dla klientów długofalowe plany obecności w mediach cyfrowych. Czy nadal jest to specjalnością agencji?
Zdecydowanie. Większość naszych klientów jest z nami dlatego, że mamy długofalowe podejście do tego, co robimy. Nie proponujemy im doraźnych kampanii, tylko rozwiązania długofalowe, a do tego myślenie strategiczne musi być osią działania.
GoldenSubmarine obsługuje dzisiaj m.in. Nivea Polska, ING, Grupę Volkswagen, Skodę, Grupę Żywiec i Nestle. Zdobyte bez wsparcia sieci. To utrudnienie czy klienci celowo wybierają dziś agencje lokalne?
W Polsce nie widzę dziś żadnych zalet bycia w sieci – jeśli chodzi o wygrywanie przetargów. Kiedyś było inaczej, ale odkąd udało się pokonać mentalne bariery dotyczące pracy z lokalną agencją, nie widzę żadnego powodu, by wiązać się z jakąkolwiek siecią. Żadne bonusy z tego nie wynikają. Klienci nas poznali i szanują, niezależnie od tego czy bylibyśmy w sieci, czy nie.